Najnowsze wpisy


...
Autor: aniazonka
20 stycznia 2016, 15:53

No to kupilismy mieszkanie akt notarialny podpisany przelane pieniadze i tylko czekam by odebrac klucze i uwiazana jestem na 18lat :P tyle dobrze ze rata plus czynsz wyniesie mnie tyle co teraz :)

Wizyta u pulmologa okazala sie optymistycznie wyniki lepsze niz w czerwcu teraz czekam na wyplate(do lutego) by pojsc do endokrynologa po leki bo sie skonczyli a nie mam kasy na wizyte.

G. nadal bez pracy moze w przyszlym tyg zacznie ten kurs na wozek widlowy ale tam jest 40h do przejezdzenia a podobno tylko 1h dziennie instruktor powiedzial ze moze uda sie po 2h ale przy dobrych wiatrach to 20dni jezdzenia i przy dobrych wiatrach moj maz moze bedzie mial prace w kwietniu? mam dosc tego ze wszystko ja sama oplacam a on bez skrupolow kupuje drogie fajki i piwo jak powiedzialam mu ze moglby sie przezucic na tansze nawet  40gr w skali miesiaca co idzie 1paczka dziennie to jest jakis pieniadz zaoszczeony to on "ale Ty tez palisz" mowie tak pale ale przezucilam sie na tansze ale to ja place za wynajem i media, zreszta co go to obchodzi to ja wzielam kredyt na 18lat to ja mam zobowiazanie wobec banku jedyny plus jak to kolezanka powiedziala moge spokojnie wyrzucic go z domu. Wkurza mnie to ze on nie widzi tego jak mi jest ciezko ze rezygnuje z leczenia na tarczyce bo nie ma kasy a leki musze brac ktorych tez juz nie mam. Haslo jego "luty bedzie ciezkim miesiacem" bo musze zaplacic za wynajem jeszcze bo do marca mam wypowiedzenie i czynsz na nowym mieszkaniu i mozliwe ze rate ale go to w ogole nie ruszy kanapki ma do pracy obiad ma piwko i papierosy ma wiec nic mu nie brakuje do szczescia. Czasem sie zastanawiam jak moglam nie zobaczyc tego przed slubem. Kazal tacie wziasc urlop bo trzeba sie przeprowadzic mowie se na cholere on chce caly tydzien sie przeprowadzac jak wystarczy nam spokojnie sobota i niedziela bo bedziemy mieszkac obok w bloku co wynajmujemy a gratow wcale nie mamy tak duzo. Jestem ciekawa ile bedzie trwal nasz remont bo postanowil ze sam wszystko zrobi a jego zapal zeby cokolwiek zrobil zmalal do -100 albo i wiecej.

Smutek niepokój
Autor: aniazonka
07 stycznia 2016, 16:07

Nie potrafie się pozbyć smutku który jest gdzies w srodku i jakis niepokój ze cos stanie sie złego... Ja moze zakrecenie pisze raz pisze ze nasze malzenstwo nie ma sensu a raz inaczej. W wtorek dostałam zdjecia z wesela wkoncu wczoraj pobieznie je ogladalam ale dzis jak przyszłam do pracy zaczełam je ogladac dokladnie przygladac sie i chociaz G ma problem z alkoholem nie ma pracy od momentu jak zamknal kebaba to kocham go strasznie mocno i chce bysmy przetrwali te 50lat i wiecej jak moja babcia z dziadkiem. Bedzie trudno w zyciu w ogole jest trudno ciagle badz czasem kamienie padaja miedzy nogi, Nam ostatnio wyjatkowo bardzo czesto ale trrzeba je kopnac i pojsc dalej zycie nie jest usłane rózami i musimy radzic sobie tak ze chociaz problemy sa zyc szczesliwie :)

Pogrzeb/stypa/zycie po
Autor: aniazonka
05 stycznia 2016, 11:18

Pogrzeb był straszny pożegnać bliską osobę w danym dniu wiedzać że jej już nigdy nie zobaczysz jest straszny nie potrafisz zrozumiec wbić do glowy że wiecej już tej osoby nie zobaczysz... Dziadzius odszedl jest teraz z babcią u gory i wiem ze są szczesliwi.... Stypa była lepsza niz u babci dziewczyny miały jednak troche wiecej szacunku i powspominały dziadka i tez babcie ale po stypie rodzice i wujkowie powiedzieli ze mamy wszyscy pojechac do mieszkania babci i dziadka zeby pozabierac jakies rzeczy co kto chce bo mieszkanie idzie do zlikwidowania (wykupione przez prywaciaza ktory kazał placic tysiac czynszu a jak wykup to walnal taka kwota ze szczena opadala) dla mnie bylo cieżko brac cokolwiek myslalam co ma dla mnie wartosc sentymentalna ale dziewczyny pierw skromnie ale jak sie rzucily to juz koniec rzeczy zaczely znikac ze nawet nie zauwazylam. Najgorsze jest to ze kuzynka ktora organizowala sylwestra nie odwołała go jeszcze namawiala kuzynki mnie i siostre ze mamy przyjsc ja odrazu ze jestem chora kuzynki nakrecila ale wujek mial sie opiekowac dziecmi ale odmowil mowiac ze chce odpoczac i powspominac swojego ojca ktorego 2h temu pochowal ale kuzynka ta co organizuje sylwestra zalamala mnie. Pakuje jakies kieliszki i karafke i mowi ooo idealne na abstynt bedzie w sylwestra ( z usmiechem) a jej mama "tylko nie zapomnij ze Twoj ojciec 2h temu pochowal swojego ojca" a opna "wiem mamo ale trzeba zyc dalej" mi kopara opadla mojej mamie kopara opadla i wyszlysmy z tego pokoju. Ogolnie po pogrzebie dziadka cos sie we mnie zmienilo pewnie jeszcze smutek po stracie siedzi we mnie ale czuje sie nieszczesliwa jak babcia umarła był smutek straty bardzo ale wiedzielismy ze jest dziadek i ojciec a teraz nie ma juz nikogo zostały tylko wspomnienia dziecinstwa nie mozemy sie juz przytulic i tez zaczelam myslec inaczej o moich rodzicach wczesniej myslalo sie ok sa a teraz ciagle za Nimi tesknie ciagle chce sie przytulac do Nich a ciezko mi ich odwiedzac bo auta nie mam a pracuje codziennie od 10 do 18.

Z G jest roznie w sylwestra poszedl do brata puscic fajewerki wrocil 1,5h pozniej najebany ze nie potrafil drzwi otworzyc. Powiedzialam mu ze chyba moje marzenie noworoczne nigdy sie nie spelni i ze teraz powinien zrozumiec ze ma problem i ze jesli napije sie chodz lyka alkoholu 1stycznia to zobaczy nawet nie potrafil powiedziec "no to co" 1stycznia rzeczywiscie nie napil sie alkoholu ale juz 2stycznia pił 3stycznia mial nie pic ale pojechal do kebaba dalej sprzatac byli rodzice i wyczulam ze pił chociaz mowil ze nie i wczoraj znow pił obudziłam sie o 2,30 a on spal przy właczonym swietle i telewizorze budze go i mowie chodz spac a on lezy mowie wstawaj do lozka a on bo co (juz podniesionym) mowie marnujesz prad za ktory trzeba placic (ja place bo tylko ja zarabiam na utrzymanie nas on tylko kupuje za swoje piwo i fajki) a on to niech sie marnuje i właczył telewizor a ja wkurzyłam sie rzuciłam wnim rachunkiem za prad i powiedziałam "w takim razie zaplac za prad jest do 8"  nie podniosl go z ziemi i rano tez nie ja nie mam juz sił do Niego jesli on sie nie zmieni nie przestanie pic i nie zacznie szanowac mnie i ze to ja place rachunki on w ogole nie oszczedza to nie widze przyszlosci dla naszego malzenstwa wczoraj jak sie polozylam po tej sytuacji myslalam ja nie wytrzymam w takim malzenstwie gdzie on folguje a ja obgryzam paznokcie obliczam by bylo nas stac na wszystkie oplaty i zycie. On ostatnio "jak pojde do pracy to zaplace mamie za operacje na zylaki" mowie ok ale za co. On mysli ze jak pojdzie do pracy bedzie go na wszystko stac, ale ze oplaty trzeba zrobic i cos wrzucic do garnka juz go nie obchodzi. Dzis z nim porozmawiam i powiem ze jesli nie zmieni sie to nie widze przyszlosci dla naszego malzenstwa, pewnie skwituje to swoim jakims glupim odzewem ale taka prawda jest jesli sie nie zmieni nie widze nas razem.

Chora..
Autor: aniazonka
29 grudnia 2015, 13:39

Choroba nie daje mi spokoju raz jest lepiej raz gorzej temperatura szaleje raz mam 37,4 a za godzine 35,9 rano mialam 36 kupilam cole bo kofeiny nie moge myslalam ze cos pomoze niby poszla do gora ale znow spadła...ale cud cała noc przespałam bez wstawanie chyrlania i smarkania. Jutro pogrzeb dziadziusia wczoraj dopiero to do mnie dotarło ze nie zobacze juz dziadziusia i przeryczałam do poduszki chyba z godzine,zaczełam z G wspominac dziadka ze on ciagle był usmiechniety siedział z ta swoja laska i ciagle sie usmiechał i do G "a gdzie ty zgubiłes włosy?" bo G jest łysy (nie z wyboru:P) i w tym tez babcie zaczelismy wspominac ze oni nie pokazywali ze im jest ciężko oni ciągle sie usmiechali. Mama wczoraj tez opowiedziała mi ze przed szpitalem (tym, za pierwszym razem 1,5tyg przed wigilia) wujek cos tam przy nim robil wieczorem a dziadek "trzeba Marysi zaniesc też kolacje ona tam sama tak siedzi w tym pokoju" i nam sie wydaje ze babcia po Niego przyszła bo dziadek na poczatku po smierci babci mowił tak jakby była(ale to chyba normalne) i tak wczoraj o tym myślałam babcia była zlota kobieta i mji sie wydaje że ona nie chciała by dziadek cierpiał i dlatego tak szybko po Niego przyszła, mam jej troche za złe ze Nam zabrała go tak szybko ale najwidoczniej moze teskniła za Nim juz i teraz sobie tak u góry spaceruje i znow są razem śmiałam się jak dziadek wytrzyma bez papierosow to G zażartował ze wrzucimy mu paczke do trumny. Ciezko jest życ po stracie bliskich osob a babcia i dziadek byli zawsze koło nas mieszkali od nas autem z 6minut w bloku a ja potrafiłam do nich pojechac na wakacje na miesiac by byc z nimi z dziadkiem pojsc na ogrodek.Strasznie mi ich brakuje i jak tu zyc bez Nich?wiem ze takie jest życie że człowiek sie rodzi i umiera ale dlaczego tak jest?Jacy ludzi by byli szczesliwi mając kolo siebie tych nablizszcyh cały czas?Ja bym bardzo chciała by babcia i dziadek zyli wiecznie oni zawsze wysłuchali ale co oni zawsze nas rozumieja. Jeszcze przezyc trzeba stype co jest najgorszym pomysłem nie wiem kto wymyslił stype ale moim zdaniem stypa polega na wspominaniu zmarłego o czyms smiesznym zwiazanym z ta osoba, a moja rodzina chyba nie wie o co chodzi na babci stypie nie wiedziałam co sie dzieje ale patrzac na moje kuzynki i ich mezow to pomyslalam ze to chyba nie moja rodzina rzucili sie na jedzenie ja przełknąc nie umiałam (ale nie chciałam zrobic przykrosci babci bo jej zalezalo na stypie) wziełam z G polowe kotleta a pozniej mmm dobry był rosoł a jaki masz telefon a jak ubieracie sie na wesele Magdy (babcia umarła w sierpniu a kuzynka mmiala wesele w pazdzierniku) jakby spotkanie rodzinne i jutro znow zastanawiam sie czy im nie powiedziec czegos ale znajac ich sie obraza na mnie i strace z Nimi kontakt (a babcia nie bedzie zadowolona zawsze jej zależało by trzymac rodzine w całosci co 2niedziele u niej w 2dzien swiat u niej urodziny zawsze robiła) jedynie co mnie pociesza ze babcia i teraz juz dziadek widza co ja czuje i jak przezywam ich strate. Moze pomyslicie ze jakas nawiedzona jestem ale tak wierze ze babcia przy mnie czuwa i z Nia rozmawiam..

Po świętach
Autor: aniazonka
28 grudnia 2015, 10:50

Dla mnie w tym roku święta nie były wymarzone.. W pierwszy dzien świat rozłozyła mnie choroba i balansuje miedzy 37 a 38 a do pracy niestety trzeba isc. Na świeta wypuscili dziadziusia wychodzili go przez te 1,5tyg ze masakra w wigilie chciałam tylko plakac patrzac na niego ale juz w drugi dzien swiat musielismy dzwonic po pogotowie bo wymiotował czyms ciemnym i zero kontaktu pielegniarz ledwo wyczuwal puls tata zapytal czy to koniec bo jesli tak to lepiej zeby umarl w domu ale pielegniarz powiedzial ze i tak musi dziadka zabrac pozniej pojechalismy do szpitata bałam się wejść na sale siostra bardzo plakala a nie byłam gotowa na pożegnanie (chyba nikt nigdy nie jest gotowy) ale weszłam dałam mu buzi i powiedzialam ze obiecał nam życ do 90a jeszcze brakuje 2lat mama powiedziala bysmy pojechali do domu bo i tak 2 osoby moga byc na sali,tacie kazałam dzwonic nie wazne o ktorej przyjade pozniej z mama rozmawialam to podobno zaczał kontaktowac i sie nawet usmiechał no i wczoraj zadzwonilam do taty z zczeniami urodzinowymi i przekazała mi że dziadek umarł ale w sobote bedac w szpitalu patrzac na Niego chyba czułam ze to koniec ciesze sie ze dziadzius nie cierpial ze nie chorowal tak dlugo jak babcia.

G opiekował się mną ale przez święta zrozumiał ze ma problem z alkoholem alke nie chce sobie pomóc w wigilie czesły mu sie rece ze zupy nie potrafił zjesc i tak samo u moich rodzicow i mu cisłam widzisz nie pijesz od rana i juz sie cały trzęsiesz zrób cos z tym bo jak pojdziesz do pracy moze Ci to przeszkadzac a pić nie możesz no to powiedział "dam sobie rade" a ja "taaa tak samo jak w wigilie z zupa zemusiałam cię karmic" 

Dzisiaj krótko bo przez chorobe i przez dziadziusia jestem strasznie osłabiona i kreci mi sie w głowie