Po świętach


Autor: aniazonka
28 grudnia 2015, 10:50

Dla mnie w tym roku święta nie były wymarzone.. W pierwszy dzien świat rozłozyła mnie choroba i balansuje miedzy 37 a 38 a do pracy niestety trzeba isc. Na świeta wypuscili dziadziusia wychodzili go przez te 1,5tyg ze masakra w wigilie chciałam tylko plakac patrzac na niego ale juz w drugi dzien swiat musielismy dzwonic po pogotowie bo wymiotował czyms ciemnym i zero kontaktu pielegniarz ledwo wyczuwal puls tata zapytal czy to koniec bo jesli tak to lepiej zeby umarl w domu ale pielegniarz powiedzial ze i tak musi dziadka zabrac pozniej pojechalismy do szpitata bałam się wejść na sale siostra bardzo plakala a nie byłam gotowa na pożegnanie (chyba nikt nigdy nie jest gotowy) ale weszłam dałam mu buzi i powiedzialam ze obiecał nam życ do 90a jeszcze brakuje 2lat mama powiedziala bysmy pojechali do domu bo i tak 2 osoby moga byc na sali,tacie kazałam dzwonic nie wazne o ktorej przyjade pozniej z mama rozmawialam to podobno zaczał kontaktowac i sie nawet usmiechał no i wczoraj zadzwonilam do taty z zczeniami urodzinowymi i przekazała mi że dziadek umarł ale w sobote bedac w szpitalu patrzac na Niego chyba czułam ze to koniec ciesze sie ze dziadzius nie cierpial ze nie chorowal tak dlugo jak babcia.

G opiekował się mną ale przez święta zrozumiał ze ma problem z alkoholem alke nie chce sobie pomóc w wigilie czesły mu sie rece ze zupy nie potrafił zjesc i tak samo u moich rodzicow i mu cisłam widzisz nie pijesz od rana i juz sie cały trzęsiesz zrób cos z tym bo jak pojdziesz do pracy moze Ci to przeszkadzac a pić nie możesz no to powiedział "dam sobie rade" a ja "taaa tak samo jak w wigilie z zupa zemusiałam cię karmic" 

Dzisiaj krótko bo przez chorobe i przez dziadziusia jestem strasznie osłabiona i kreci mi sie w głowie

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz